Głos wilgi

Beata Stanecka-Busz, O rozpaczy, którą może odczarować zakatarzony jeż i fletowy głos wilgi. „Głos wilgi” Wandy Karczewskiej.

Księstwo poezji zaczyna się na granicy rozpaczy. Jej źródłem jest samotność w obliczu milczącego Boga. Tak – paradoksalnie – z myśli Kierkegaarda bierze początek wyjście podmiotu wiersza „Głos wilgi” ze świata absolutnej odpowiedzialności. To świat, w którym człowiek udręczony jest bez przyczyny drżeniem i lękiem istnienia. Niemożliwe dźwignięcie moralnego obowiązku wobec Absolutu staje się możliwym za sprawą księcia poezji Jana Twardowskiego. Jemu dedykuje Karczewska swój wiersz i składa liryczne podziękowanie za możność powrotów do poezji, której moc sprawcza tkwi w przypominaniu, że Bóg się ukrył dlatego by świat było widać (J. Twardowski, Świat). Jej cechą jest franciszkańska wręcz prostota i zgoda na cierpienie i rozkosz oba źródła wiedzy (J. Twardowski, Świat). W „Głosie wilgi” podmiot wyznaje, że dzięki obcowaniu z poezją Twardowskiego, słabość i cierpienie przeradzają się w siłę kreacyjną.

W przypadku Karczewskiej, która przez większą część swego życia zmagała się z ciężarem winy za śmierć matki i brata w obozach koncentracyjnych, poszukiwanie sposobów na ocalenie pamięci o najbliższych wiąże się nierozerwalnie z próbami ocalenia własnej tożsamości poranionej przez wojenne doświadczenia. Ten dramatyczny konflikt odnajdujemy w wyznaniu podmiotu, który określa siebie jako oddzielony od świata / i od samej siebie. Nawet wspomnienia o rodzinnym Kalińcu, wypełnianie przestrzeni wierszy domową kondensacją wątków, nie są w stanie przywrócić  spokoju ducha. Tamten świat rozpadł się, a próby odnalezienia się w powojennej rzeczywistości są bezskuteczne:

(…) daremnie szukam ocalenia

w drzewach zielonych dzieciństwa (…)

Od doświadczeń wojny nikt nie jest „ocalony”, co udowodnił Różewicz w wierszu o tym samym tytule.

Jednak ten kto szuka – znajduje, kto kołacze – temu otwierają. Proste przesłanie z Ewangelii św. Łukasza (Łk 11, 5-13) urzeczywistnia się w obcowaniu z poezją księdza Jana od Biedronki. To właśnie wersy jego wierszy sakralizują małe, codzienne sprawy, jak również te wielkie i ostateczne. Podmiot wiersza Karczewskiej rozdarty egzystencjalnie przez zło świata oswaja ten świat na nowo. Odkrywa, że jest to także świat prostej, radosnej wiary i tajemnicy istnienia:

(…) kładę dłoń na piśmie świętym jego poezji

I oto – zjawia się on

który wcale nie przychodzi nas nawracać (…)

Właściwymi adresatami wierszy księdza Twardowskiego są właśnie niedowierzający, chwiejący się w wierze, szukający. W tej poezji znaleźć można świadectwo głębokiej wiary, ale i wahania, zwątpienia, strachu i samotności. A prócz tego, jakby dla równowagi – humor ciepły, bezceremonialny. Tak też właśnie wyobraża sobie Karczewska księdza Twardowskiego:

(…) Trochę sapie ze zmęczenia

Nie to sapie zakatarzony jeż

uczepiony jego nogawki (…)

(…) Pasikoniki wysypują mu się z rękawa

– księciu poezji nie jeżowi –

pod jedną pachą niesie dziecko

z wysuniętym różowym ozorkiem

przyłapał je jak kładło mu żabę

na dzienniku klasowym

pod drugą – wisusa który podczas kazania

drapał grzeszników w wąsy sznurowadeł (…)

I nagle następuje rodzaj olśnienia! – te szkraby to przecież ja ze swej przeszłości – pisze Karczewska i świat staje się na powrót pełen magicznej wiary (…) w ocalenie siebie od samych siebie.

Za sprawą poezji Twardowskiego trudne, przytłaczające wspomnienia i blizny na psychice podmiotu wiersza Karczewskiej zaczynają  się goić. Franciszkańskie połączenie prostej wiary i umiłowania natury, swobodna i bezpośrednia relacja z Bogiem i światem, intuicja i uśmiech – to wszystko sprawia, że wiersze księdza Jana niosą nadzieję, jak pisze Maria Jentys (Magazyn Literacki nr 4 / 1999).  Warto w tym miejscu przypomnieć, że sam ksiądz Twardowski śmiał się dobrodusznie z uczonych analiz jego wierszy:

Zdarzało się, że recenzenci omawiając moje wiersze pisali o dialektyce, antynomiach, Pascalu, Heraklicie, Heglu. Przeraziłem się. Otworzyłem tom moich wierszy i przeczytałem: »Polna myszka siedzi sobie, konfesjonał ząbkiem skrobie«, [a w innym miejscu] »kto bibułę buchnie, temu łapa spuchnie«, [albo] »siostra Konsolata, bo kąsa i lata« i uspokoiłem się„. (‚Poeta świętych i grzeszników’, Rzeczpospolita, 20.IV 2000)

Powrót do arkadyjskiego świata wspomnień z dzieciństwa, kiedy dokazywało się mniej lub bardziej, uzdrawia. Srogie kary za pambuk wie jeszcze jakie psoty nie rozdzierają i tak okaleczonej psychiki, lecz koją ciepłem niewinnych grzeszków z dzieciństwa. Serce przy pomocy oswojonych wyobrażeń ponownie staje się domem, choć nie tym samym, co zapamiętany z dzieciństwa. To dom, który jest dziuplą starej oszroniałej wiewiórki. I dla niej znalazłoby się miejsce w poezji Jana Twardowskiego, bo przecież większość jego wierszy zamieszkują zwierzęta – Boże stworzenia, które nazywa po imieniu: jeżem, myszą, czy nawet wilgą. We wstępie do „Poezji wybranych” z 1979 r. poeta wyznaje:

„Wracam do starego Linneusza, który nazywał po imieniu zwierzęta, ptaki, rośliny. [… ] Kiedy się mówi tyle o człowieku, o różnie pojmowanym humanizmie – widzę urok szpaka, wilgi, dzikiego królika, szorstkowłosego wyżła…”

I do takiej zmysłowej obserwacji świata powraca podmiot w wierszu Karczewskiej. Tajemnica istnienia zostaje objawiona we fletowym głosie wilgi zapamiętanej jako ptak dzieciństwa. Karczewska wcale nie poetyzuje nazywając śpiew wilgi. To fachowy termin ornitologiczny określający jeden z piękniejszych dźwięków wydawanych przez samca tego żółto-czarnego ptaka podczas wiosennych godów. Księstwo poezji przekracza granice rozpaczy, nie ma dla niej miejsca tam, gdzie słodki tryl ptaka zaprasza do wyobraźni Euterpe – radosną muzę poezji lirycznej.

Beata Stanecka – Busz

wilga

wilga

tekst ukazał się na łamach kwartalnika sZAFa w ramach prezentacji „Wanda Karczewska”, grudzień 2011

Beata Stanecka-Busz

Urodzona żyrardowianka. Humanistka, absolwentka polonistyki Uniwersytetu Łódzkiego oraz podyplomowych studiów Etyka i Filozofia w Szkole (UŁ), nauczycielka języka polskiego i etyki w Zespole Szkół Nr 2 w Żyrardowie. Od 2004 r. amatorsko para się poezją, pisuje recenzje książek zamieszczane głównie na forum www.fatamorgana.netstrefa.pl, które prowadzi wraz z mężem Mariuszem. Publikuje także na forum www.ogrodciszy.pl oraz www.miastoslow.pl. Współorganizatorka ogólnopolskiej akcji „Jesienny liść poetycki” (2006 r.), której uczestnicy – poeci pochodzący z różnych stron Polski, „uwolnili” na jeden dzień swe wiersze i udostępnili je szerokim rzeszom odbiorców, rozwieszając m.in. na słupach ogłoszeniowych, w witrynach sklepów miast i miejscowości. Uczestniczyła w I i II edycji Kędzierzyńsko-Kozielskich Linii Poetyckich. Wybory wierszy publikowała w Antologiach forum Ogród Ciszy: „Ogrodowe portrety” (Lublin 2010) oraz „Ogrodowe fantazje” (Lublin 2011).  W 2009 r. debiutowała przed żyrardowską publicznością prezentując wybrane wiersze podczas wieczorku poetyckiego w Cafe Filiżanka, a następnie w pubie Ładownia w kwietniu 2010 r. Od lutego 2011 r. jest wolontariuszką, koordynatorem regionalnym Klubu z Kawą nad Książką i liderem Działu Recenzji w programie realizowanym pod patronatem Fundacji Miasto Słów www.miastoslow.pl