Abramowicz 30.06.2012

kaliskie wierszaria – o Cezarym M. Abramowiczu opowiada Leszek Żuliński

abramowicz

zaproszenie

W ramach projektu „zwiersz się z nami pod wieczór” odbyło  się pierwsze spotkanie z nowego cyklu „kaliskie wierszaria”. Cykl ma służyć przypomnieniu sylwetek nieżyjących pisarzy związanych z regionem kaliskim. Bohaterem pierwszego wieczoru był CEZARY MARIAN ABRAMOWICZ, zmarły 15 lat temu poeta i prozaik. Do rozmowy zaprosiliśmy poetę i krytyka, LESZKA ŻULIŃSKIEGO, który przyjaźnił się z Abramowiczem. Podczas spotkania utwory Abramowicza w usłyszeliśmy wykonaniu BEATY DĄBROWSKIEJ. Spotkanie poprowadziła TERESA RUDOWICZ.

abramowiczreportaz

wierszaria - logo

zapowiedź w Radiu Centrum

arkusz Cezarego Abramowicza

Leszek Żuliński o spotkaniu i nie tylko: Bardzo dużo się dzieje… 30 czerwca, w sobotę, w kaliskiej kawiarni Anabell „Łyżka Mleka” otworzyła nowy cykl spotkań pn. „Kaliskie wierszaria”. Będą to wieczorki poświęcone zmarłym poetom tamtego regionu. Miałem przyjemność wspominać Cezarego Abramowicza (1934-1997), którego pamięć jest w Kaliszu pięknie kultywowana. Z Teresą Rudowicz poprowadziliśmy to spotkanie i sądzę, że było udane. Dzisiaj (3.07) Teresa ma promocję swego tomiku Podobno jest taka rzeka organizowaną przez wydawcę w szczecińskiej Galerii Trystero. (…) Slalom, Zaułek i „Łyżka Mleka” spektakularnie ostatnimi czasy ożywiają życie poetyckie. Ich liderzy są po prostu bardzo prężni i energetyczni, poza tym mają dobrą ofertę do zaproponowania, tzn. za tymi „firmami” kryją się dobre książki i dobrzy autorzy. (…)

Leszek Żuliński

czarek_przyjaciolom

abramowicz_dedykacja

II Ogólnopolski Festiwal Poetycki im. Wandy Karczewskiej:

Patryk Wróbel, C. M. Abramowicz „Sztuka kłamania”

Paulina Walczak, C. M. Abramowicz „Autoportret z wrzosem”

 

Cezary Abramowicz (1934-1997), gdy umierał, miał tyle lat, co ja teraz… Kiedy uświadomiłem to sobie, ze szczególnym biciem serca zacząłem sobie przypominać, jakim był. Piękne i smutne wspomnienie przesuwa się w mojej pamięci.

Poznaliśmy się gdzieś na początku lat 90. Widywaliśmy się na poznańskich imprezach literackich, a pomiędzy nimi korespondowaliśmy. Wtedy wiedziałem o Cezarym mniej niż dzisiaj. Rozmawialiśmy niemal wyłącznie o literaturze i o jego pisaniu. Żył w odosobnionych warunkach i dogasał. Był łakomy ludzi i świata. Zdawał sobie sprawę, że pisanie stwarza mu „nową przestrzeń”, rekompensującą to wszystko, co w rzeczywistości było niemożliwe. Toteż żył lekturami i własnym zapałem do pisania. Nie był – jako autor – w złej sytuacji. Wydał 15 książek, w tym dwie powieści, tom opowiadań i zbiór felietonów. Jednak brakowało mu ludzi, rozmów. To osamotnienie promieniowało z Cezarego. Za sobą miał ciekawe życie, ruchliwe, choć z czasem zatopione w prowincjonalnych realiach. Wtedy choroba jeszcze bardziej staje się główną rozmówczynią i powierniczką. Każde okno na świat ożywiało go. Co ciekawe: w Czarku nie było traumy; była właśnie ta ciekawość, ta ciągła siła podglądania świata, co w jego poezji i prozie znajdowało swój wyraz. Ale gdy Aneta Kolańczyk w swojej książce „Wieczna narzeczona” nazwała go „biedaczyną” – miała rację. Ja bym jeszcze zaryzykował inne określenie: „eremita”. Tyle, że nie z wyboru, a z konieczności. Na szczęście ład religijny, w jakim żył, ułatwiał mu apoteozę jego biednego i odosobnionego świata. I w zderzeniu takich właśnie okoliczności dostrzegam źródła tego, co w Czarku było najpiękniejsze: jego dolorosa existentia nie znała zgorzknienia, jego aksjologia i zapał do świata oraz życia były mocniejsze od małostkowej skargi. Cierpiał, ale pięknie, nie tracąc miłości do całej tej elan vital, jaka nie była mu dana, a której miał więcej od wielu z nas. Takie postacie się pamięta!

Leszek Żuliński

26.06.2012

A ja jeszcze raz mogę uśmiechać się pod klepsydrą, mając swoje miejsce pod słońcem. Nie straszna klepsydra, gdy ma się w zasięgu oka i serca tyle cudów tego świata, gdy ma się tylu „braci najmniejszych”, przy których jakże często blakną zarozumiali ludzie.

[M. C. Abramowicz, Listy spod klepsydry, Poznań, 2000, s. 8-9]

 

Cezary Abramowicz

Wrzos

[z tomu: W kantyku ziemi]

Modlitwa lasów

we wszystkich odcieniach

czerwieni i złota

w psałterzu wrzosowisk i ciszy

Calluna vulgaris czeka.

A ja gdybym mógł na tamtą stronę

kwiat jakiś ze sobą wziąć,

zabrałbym

różowofioletowy, miododajny wrzos,

aby od lasów, pól i złotej jesieni

wraz z sercem swoim i duszą

Tobie, Panie Boże, go dać na przechowanie

 

83-7014-235-4_1_2 0100 Abramowicz Uroki i zadziwienia Confiteor Okładka czarna-struga