Stanisław Grochowiak 02.09.2014 [38. rocznica śmierci]

8 grochowiak galeria

STANISŁAW GROCHOWIAK

Stanisław Antoni Grochowiak pseud. Kain, poeta, dramaturg, prozaik, autor słuchowisk radiowych, scenariuszy filmowych, telewizyjnych widowisk poetyckich – urodził się 24 stycznia 1934 roku w wielkopolskim Lesznie w rodzinie Bronisława i Pelagii z Pawelczaków. Jego ojciec pracował w biurze notarialnym, później miał własne biuro pisania podań.
W dzieciństwie ważną postacią dla Stanisława Grochowiaka był dziadek, który opowiadał wnukowi o swojej młodości (był maszynistą) i zabierał go do kina, prowadzonego zresztą przez ojca przyszłego poety. Sielankowe dzieciństwo Grochowiaka przerwał wybuch wojny. Rodzina Grochowiaków została przesiedlona do Generalnej Guberni. Grochowiakowie zamieszkali w Warszawie, a po upadku powstania warszawskiego znaleźli się w obozie przejściowym w Pruszkowie, potem w Koniecpolu i Częstochowie. Ze wspomnień poety dowiadujemy się, że Stanisław jako 9-letni chłopiec, podczas likwidacji getta, przyglądał się w tłumie wyskakującym z okien Żydówkom, a podczas Powstania Warszawskiego, tak jak inni mieszkańcy, ukrywał się wraz z matką piwnicach. Po wojnie matka wspominała, że jej syn bał się ciemności i burzy, która kojarzyła się mu z wybuchami bomb. Grochowiakowi po tych przeżyciach pozostał uraz – bał się ciemności, zasypiał tylko przy zapalonym świetle.
Po wojnie rodzina Grochowiaków powróciła do Leszna, gdzie Stanisław uczęszczał do szkoły powszechnej i gimnazjum. W latach szkolnych przyszły poeta przejawiał różnorodne zdolności artystyczne: rysował (był autorem rysunków w szkolnej gazetce), rzeźbił, uczył się grać na fortepianie, układał teksty i melodie piosenek, pisał wiersze, brał udział w przedstawieniach szkolnego teatrzyku kukiełkowego. Jak wspominał, duży wpływ na jego rozwój intelektualny wywarła nauczycielka języka polskiego Stefania Szelanka.
W 1949 roku Grochowiak debiutował fraszkami w czasopiśmie „Świat” – będącym dodatkiem do „Głosu Wielkopolskiego”, lecz swoją przyszłość nie wiązał wtedy z poezją, lecz z malarstwem. W latach 1948-51 był uczniem Liceum Ogólnokształcącego – naukę zakończył maturą.
Po ukończeniu szkoły średniej ,W 1951 roku Stanisław rozpoczął studia polonistyczne na uniwersytecie w Poznaniu, ale przerwał je po kilku tygodniach.
Na początku lat pięćdziesiątych Grochowiak kilkakrotnie zmieniał pracę – w latach 1951-53 zarabiał na życie m.in. jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Kąkolewie, wychowawca w Domu Dziecka w Rydzynie, pracownik w składnicy złomu i urzędnik w roszarni lnu w Rawiczu. W tym czasie pochłaniał książki Dostojewskiego, Hamsuna, Witkacego; fascynowała go też poezja polskiego baroku.
W styczniu 1952 roku Stanisław zadebiutował jako poeta wierszami Ave Maryja i Notuję deszcz w piśmie „W oczach młodych” dodatku literackiego do „Słowa Powszechnego”. W tamtym okresie młody autor miał również problemy z ówczesnym prawem – przebywał w więzieniu w Lesznie, czekając na proces za „znieważenie milicjanta na leszczyńskich plantach i obraźliwą wypowiedź o prezydencie Bierucie”. Przesiedział w areszcie trzy miesiące i z wolnej stopy uczestniczył w czerwcu w procesie, w którym zapadł wyrok skazujący. Na szczęście 22 lipca 1952 roku, po uchwaleniu konstytucji PRL, nastąpiła amnestia i poeta wyszedł na wolność.
Zaproszenie przez PAX w czerwcu 1953 do Pilichowic na „obóz młodych intelektualistów” wiele zmieniło w jego życiu. Poznał wtedy Tadeusza Mazowieckiego, który wkrótce został redaktorem naczelnym „Wrocławskiego Tygodnika Katolickiego”. Grochowiak prowadził tam dział literacki, drukował swoje wiersze i opowiadania a także miał stały felieton „Listy Redaktora Rozsądnego” – poradnik dla młodych poetów.

W 1955 roku za udział w buncie przeciw przewodniczącemu Stowarzyszenia Pax, Bolesławowi Piaseckiemu, został karnie przeniesiony do Warszawy, gdzie podjął pracę w Instytucie Wydawniczym Pax.

Jeszcze we Wrocławiu, w 1954 roku, Grochowiak ożenił się z koleżanką z liceum, Anną Magdaleną Herman; doczekali się sześciorga dzieci, z których jedno zmarło jako niemowlę. Najstarsza z ich córek wychowywała się w rodzinie brata poety, zamożnego prawnika. Grochowiak nie radził sobie z codziennością wielodzietnej rodziny, odszedł od żony, zamieszkał z kochanką, potem samotnie.
W 1956 roku Stanisław Grochowiak wydał powieść „Plebania z magnoliami” a dwa miesiące później – debiutancki tom wierszy „Ballada rycerska”. Był to pierwszy, od razu głośny tomik poetycki, obok książek Herberta i Białoszewskiego, uznawany za jeden z najważniejszych debiutów poetyckich odwilży październikowej. Pozytywnie napisali o nim czołowi wówczas krytycy literaccy, Kazimierz Wyka i Jerzy Kwiatkowski. Grochowiak stał się czołowym twórcą pokolenia „Współczesności” (do którego należeli także m.in. Ernest Bryll i Władysław Terlecki), nazwanej od tytułu pisma, na łamach którego, młodzi twórcy drukowali utwory literackie i teksty publicystyczne oraz prowadzili m.in. kampanię o tworzenie warunków dla sztuki ambitnej, a przeciw „bohaterszczyźnie” i „kulturze Przekroju”, czyli tworzącej się kulturze masowej.

W tomie debiutanckim Grochowiaka znalazły się wiersze do dziś uznawane za jedne z najlepszych i najbardziej popularnych utworów takich jak „Don Kiszot„, „Święty Szymon Słupnik” czy też „Verlaine”. Od początku ujawniły się, charakterystyczne dla całej jego twórczości, inspiracje – kulturą francuską, motywami kultury barokowej i średniowiecznej. Widoczne były również elementy groteski i estetyki brzydoty, a także postawa buntu wobec rzeczywistości, wyrażona m.in. słowami „Powołał mnie Pan na bunt” z wiersza „Święty Szymon Słupnik”.

O inspiracjach literackich poezji Grochowiaka pisał Jan Błoński: „Grochowiak – narąbał całych ćwierci baroku, połci, dekadencji, kawałów ekspresjonizmu, doprawił je Norwidem, Liebertem, Gałczyńskim, Bóg wie czym jeszcze, wszystko to wrzucił do kotła, zagotował, odcedził i ciepłe jeszcze sprasował w gęste, treściwe wiersze.”
Oprócz wymienionych przez znanego krytyka fascynacji literackich, wymienić można jeszcze Leśmiana, do inspiracji którym poeta się przyznawał.

W 1957 roku Grochowiak objął dział literacki gazety „Za i przeciw”, lecz po kilku miesiącach profil pisma i skład redakcji zostały zmienione przez władze, dlatego też z tej pracy zrezygnował.

W latach 1958-60 Grochowiak był redaktorem naczelnym, a potem jednym z zastępców redaktora naczelnego „Współczesności”; pisma, z którym wiążą się najbardziej twórcze lata Grochowiaka .Skupił w tym piśmie młodych twórców, próbując – bez powodzenia – zorganizować niezależny ruch literacki. Grochowiak drukował we „Współczesności” także własne teksty publicystyczne, w których egzystencjalny niepokój kontrastował z kultywowaniem tradycji pozytywistycznej. Jako publicysta Grochowiak wzywał do konstruktywnej pracy na rzecz nadrobienia zapóźnienia cywilizacyjnego kraju, jako poeta nigdy nie uległ poetyce socrealizmu.

W lutym 1959 roku twórca ogłosił na łamach pisma manifest programowy: „Karabela zostanie na strychu”, w którym krytykował martyrologiczny wzorzec polskości „powstańczej, konspiratorskiej i ułańskiej”, co przez wielu krytyków zinterpretowane zostało jako nawoływanie do uległości wobec komunistycznej władzy. Jednak Grochowiakowi bliżej niż do komunizmu było do pozytywistycznego wzorca pracy u podstaw.

W 1960 roku odrzucił propozycję wstąpienia do partii i przestał pełnić obowiązki redaktora naczelnego „Współczesności”. W 1961 roku przeszedł do „Nowej Kultury”, gdzie prowadził dział poezji przez dziewięć lat.

W następnych latach pracował w redakcji warszawskiej „Kultury” (1963-70), „Poezji” (1972-75) i „Miesięcznika Literackiego” (1975-76).

Grochowiak zapisał się w polskiej powojennej poezji jako twórca, który poszukiwał nowych form ekspresji poetyckiej i przeciwstawił się tradycyjnej interpretacji „piękna”. Był klasyfikowany jako poeta reprezentujący nurt turpistyczny (od łac. turpis – brzydki). W późniejszym okresie swojej twórczości skłaniał się ku klasyczności i zgodzie na reguły dnia codziennego (bunt nie przemija, bunt się ustatecznia).

Termin „turpizm”, najczęściej łączony z poezją Grochowiaka, pochodzi z wiersza Juliana Przybosia „Oda do turpistów” z 1962 roku, w którym zaatakował on Grochowiaka, Różewicza i Białoszewskiego, oskarżając ich o umiłowanie brzydoty oraz fascynację śmiercią i rozkładem.
Grochowiak podchwycił ten termin i w publicystyce na łamach „Współczesności” oraz w wierszu „Ikar” nadał mu pozytywne znacznie. Miał on oznaczać nie fascynację brzydotą i śmiercią, lecz umiłowanie rzeczy zwyczajnych prowadzące do afirmacji rzeczywistości – dzisiaj tą postawę w jego twórczości nazywa się również mizerabilizmem.
Tomy „Menuet z pogrzebaczem” (1958) , „Rozbieranie do snu” (1959) oraz część wierszy z tomu „Agresty” (1963) określa się w twórczości Grochowiaka mianem okresu turpistycznego lub okresu dojrzałej groteski.
Wiersz „Ikar” podejmuje problem wykraczający poza granicę samego turpizmu. Wiersz ten został przez Grochowiaka zadedykowany Przybosiowi – najprawdopodobniej po to, aby wytłumaczyć zawziętemu przeciwnikowi turpizmu, dlaczego tak bardzo interesuje go brzydota i „rzeczy zwykłe”.
Poeta w utworze posługuje się kontrastem – zestawia obraz Ikara i kobiety robiącej pranie, antycznego piękna i szarej codzienności. Jednakże od początku zauważamy, że Ikar jest trochę nierzeczywisty – podmiot liryczny stwierdza bowiem, że trzeba wielu słów, aby tchnąć w postać Ikara życie, aby z zimnego posągu marzyciela uczynić żywą istotę, aby jego oczy zaczęły widzieć, a nie zdobić, aby język przestał być rzeźbą w soli. Ikar jest nieprawdziwy – zbyt „czysty”, nawet „pies nie zaszczeka na jego widok”. Kobieta jest prawdziwa – bo ona się męczy, cierpi – a więc ma w sobie istotę ludzkiej natury – „ból i spoczynek.”
O tym, że Grochowiaka zaliczyć można do turpistów świadczą jego własne wiersze, wśród których znajdują się utwory niemal programowe, które jasno określają filozofię twórczą poety. Za taki programowy utwór może zostać uznana „Rozmowa z poetą” z tomu wierszu zatytułowanego „Menuet z pogrzebaczem”.

Wiersz „Rozmowa z poetą” jest zapisem dialogu pomiędzy dziewczyną a poetą. Dialog dotyczy poezji – dziewczyna chce dowiedzieć się jak najwięcej o tym jak powstają wiersze poety. Jednocześnie dziewczyna wierna jest stereotypom według których poezja jest czymś wzniosłym i pięknym, i pasują do niej tylko piękne słowa. Dziewczyna pyta więc: „Czy pan ją widzi ? Czy ona się śni ? Czy też nadbiega ­ nagła jak z pagórka?” – a więc dziewczyna jest przekonana, że poezja musi przychodzić do poety we śnie (sen kojarzy nam się z czymś pozytywnym, pięknym, z sennym marzeniem), albo w chwili natchnienia („Czy pan ją widzi ?”). Tymczasem poeta odpowiada lakonicznie – „Ona wynika z brodawek ogórka”. Odpowiedź jest zaskakująca, ale jest ona właśnie wyrazem turpizmu. Poezja poety nie powstaje w wyniku uniesienia, nie wyłania się z marzeń sennych – natchnieniem dla poety są brodawki ogórka – a więc coś niepięknego, brzydkiego, zwyczajnego. Dziewczyna – wciąż wierna stereotypom – nie ma zamiaru w to uwierzyć i stwierdza „pan kpi”, po czym pyta: „Pan ją jedwabnie – pan ją jak motyla /Po takich złotych i okrągłych lasach To jest jak z Dafnis bardzo czuła chwila”. A więc znów taka sama koncepcja poezji – jako czegoś w samej swojej definicji pięknego. Poezja, według dziewczyny musi być „jedwabna”, delikatna, ulotna jak motyl – po prostu piękna. Tymczasem poeta znów ripostuje: „Owszem jak ostro Całowany tasak”. A więc znów poeta sprowadza poezję do rzeczy zwyczajnej, codziennej, wręcz brzydkiej – obcowanie z nią porównuje do ostrego całowania tasaka. Dziewczyna podejmuje trzecią próbę, gdyż nie może pojąć aby poezja nie miała w sobie czegoś z Dafnis i czegoś z motyla. Dziewczyna jest przekonana że skoro „z wierzchu ta ironia” to niechybnie „spodem czułość podpełza ku sercu…” A więc dziewczyna jest w stanie zgodzić się z zewnętrznym brakiem piękna w poezji – ale wówczas przynajmniej ukryte pod wersami znaczenie musi być piękne. Tymczasem poeta znów wyprowadza ją z błędu: „Dlaczego z pani jest taka piwonia Co chce zawzięcie być butelką perfum”. A więc poeta zarzuca jej, że chce wszystko upiększyć, dodać „zapach”, gdy tymczasem nie jest to potrzebne. Bo poezja równie dobrze może wynikać z „brodawek ogórka”. Poeta manifestuje tu swój turpizm – w krótkim dialogu z dziewczyną przeciwstawia wizji poezji pięknej (dziewczyna), swoją poezję „jak ostro całowany tasak”, której jest wierny.

Dużo wyraźniejszym manifestem jest wiersz „Czyści”. Właściwie już w pierwszym zdaniu podmiot liryczny ujawnia swoje poglądy. „Wolę brzydotę” czytamy w pierwszym wersie. A więc mamy do czynienia z jawnym samookreśleniem podmiotu lirycznego. „Wolę brzydotę” – a więc w domyśle jestem turpistą. Skoro już w pierwszym zdaniu ujawnia swój punkt widzenia należy się spodziewać, że w kolejnych wersach odpowie na pytanie: „Dlaczego?”. Tak też się dzieje. Już w drugim wersie podmiot liryczny wyjaśnia: „Jest bliżej krwioobiegu Słów (…)”. A więc brzydota jest bliższa człowiekowi i bliższa sztuce (tak można bowiem interpretować ów „krwiobieg słów”). W drugiej strofie podmiot liryczny rozwija tę myśl – stwierdza bowiem, że tylko brzydota może tworzyć „najbogatsze formy” – najbogatsze, a więc najpełniejsze, najbardziej przemawiające do odbiorcy. Podmiot liryczny stwierdza, że bez brzydoty „ściany kostnicowe” (a więc białe – co kojarzy się z czystością, doskonałością) są zimne, podobnie jak posągi (a więc znów coś doskonałego) – życia dodać im może dopiero brzydota – ona ratuje kopciem ściany i zapachem mysim – posągi. Tak więc stwierdzenie z początku: „Wolę brzydotę” to nie puste słowa, ale świadomy wybór. Podmiot liryczny wybiera brzydotę nie dlatego żeby wywołać skandal, czy zwrócić na siebie uwagę – on wybiera brzydotę, bo według niego brzydota jest czymś najbardziej realnym – a przez to czymś co dodaje życia przedstawianemu światu. Bez brzydoty posągi są zimne i martwe. Dopiero zapach mysi jest w stanie je ożywić. Brzydota jest według podmiotu lirycznego potrzebna nie tylko przedmiotom – ale także ludziom. Jeżeli bowiem ludzi pozbawieni są brzydoty, „to gdy przechodzą nawet pies nie warknie” – a więc są nierzeczywiści, niezauważani. Dopiero brzydota dodaje człowiekowi prawdziwości.

Nie jest więc turpizm żadną fanaberią Grochowiaka, chęcią zwrócenia na siebie uwagi, czymś godnym potępienia – jak chciałby widzieć turpizm Julian Przyboś w swojej „Odzie do turpistów”. Turpizm Grochowiaka to świadomy wybór wynikający z przedstawionych przez Grochowiaka argumentów. Brzydota jest czymś ludzkim i realnym – dlatego Grochowiak chce pisać o niej a nie o „ścianach kostnicowych”, czy o „zimnych posągach”.

Tezę tę potwierdza Grochowiak w jeszcze innym swoim utworze: „Płonąca żyrafa”. Wiersz inspirowany znanym obrazem Daliego również można traktować jako swojego rodzaju manifest turpizmu. „Tak to jest coś” stwierdza Grochowiak pisząc o płonącej żyrafie. „Żyrafa kopcąca się tak pomaleńku” – to jest coś. A więc czymś godnym uwagi jest właśnie ból – cierpienie, coś brzydkiego – płonące mięso – coś o czym się nie pisze. Tymczasem podmiot liryczny stwierdza – „tak, to jest coś”. To jest coś – bo ma w sobie coś z aspiryny i potu (rzeczy zwyczajnych, a nawet brzydkich (pot)). Brzydota prezentowanego obrazu sprawia, że jest on godny uwagi. Dlaczego właśnie na to zwraca podmiot liryczny uwagę ? Bo jest to „coś co nas czeka (…) jak noga jak serce jak brzuch i pogrzebacz”. A więc znów podkreślona zostaje ta niezwykle ważna kwestia – że brzydota, cierpienie, ból, „spalanie się mięsa” – jest rzeczą ludzką. Dlatego trzeba o tym pisać – bo to jest najbardziej rzeczywiste, bo to nas czeka, „bo to jest coś”. ).

Kolejne utwory ­– z drugiej połowy tomu „Agresty” i z „Kanonu” (1965) to coraz mocniejszy zwrot w stronę klasyczności, której kulminacją stał się zbiór „Nie było lata” (1969). Zwrot ten wyrażał się zarówno w warstwie formalnej (liczne sonety), jak i spokojniejszym tonie wierszy. Pojawia się motyw miłości-akceptacji, zgody na codzienność i plebejskość („Epilog w Stearynie”), motyw starości, ustatecznienia, czego najlepszym przykładem jest dwuwiersz „Bunt nie przemija/bunt się ustatecznia” z wiersza „Do S…”.

Po roku 1968 Grochowiak stał się obiektem ataków pokolenia „Nowej fali”. Młodzi twórcy krytykowali czołowego poetę poprzedniego pokolenia zarówno za poetykę jego twórczości, która nie odpowiadała hasłom „mówienia wprost” ani „podejrzanego języka”, jak i za postawę społeczną. Nie podobało im się, że Grochowiak nie odcina się zdecydowanie od poczynań władz, ani to, iż często pojawia się w oficjalnych mediach.

Tomiki poetyckie – Polowanie na cietrzewie (1972), Bilard(1975) i Haiku Images (1975) nie były tak udane jak poprzednie – Grochowiak borykał się z problemami materialnymi i chorobą alkoholową, która w końcu doprowadziła do jego śmierci. Wszystko to wytworzyło nienajlepszą atmosferę wokół postaci Grochowiaka i sprawiło, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych jego poezja cieszyła się mniejszą popularnością i zainteresowaniem badaczy – wedle określenia Jacka Łukasiewicza znalazła się w czyśćcu.

Oprócz poezji Grochowiak uprawiał też prozę – wydał tom opowiadań Lamentnice (1958), powieści: Trismus (1963) i Karabiny (1965).
Poznając twórczość prozatorską Grochowiaka można zauważyć ,że cechowała ją duża różnorodność. Jego pierwsza powieść, o której wcześniej wspomniałam zatytułowana Plebania z magnoliami chociaż wyszła w roku „odwilży” nie była wolna od rozwiązań typowych dla powieści produkcyjnej. Opowiadała o walce klasowej na wsi na ziemiach odzyskanych, w centrum konfliktu bogatych kułaków z ideowymi komunistami. Tom opowiadań Lamentnice to pozycja bardzo ciekawa jeżeli spojrzeć z perspektywy ukazującej się wtedy epiki – głównie była to proza „hłaskoidalna”. W swym zbiorze Grochowiak objawił się przede wszystkim jako kreacjonista. Jego bohaterowie to głównie artyści lub niespokojne dusze, uwięzieni w za ciasnym świecie prowincji. Z kolei W Karabinach Grochowiak zaprezentował postać księdza, człowieka bez wiary, zniszczonego wojną, który pragnie znaleźć schronienie u biskupa. W tej książce łatwo odnaleźć inspirację egzystencjalizmem, bohaterowie nie potrafią znaleźć własnego miejsca na świecie, pogrążeni we własnych obsesjach i lękach, są „zarażeni” śmiercią. Wreszcie Trismus to próba spojrzenia na czas wojny z perspektywy wroga, Niemca. Książka to opowieść o zarządcy obozu, który stopniowo traci wiarę w nazizm.
Grochowiak tworzył także liczne dramaty, realizowane na scenie, w radio i w TV. Jego debiut w roli dramatopisarza miał miejsce w 1961 roku. Najbardziej znane utwory to: Szachy, Partita na instrument drewniany, Król IV, Chłopcy. Publikowane one były w miesięczniku Dialog, a później zebrane w wyborach Rzeczy na głosy (1966), Rzeczy na wersety i głosy (1973), Dialogi (1976)
Stanisław Grochowiak uzależniony od choroby alkoholowej zmarł na marskość wątroby 2 września1976 roku. Grób Stanisława Grochowiaka i jego żony Anny znajduje się na warszawskich Powązkach.

 

Maria Florczak