zwiersz się z nami pod wieczór – Elżbieta Lipińska i Marek Kołodziejski
22 września 2012 wkawiarni Anabell (Kalisz, ul. Główny Rynek 9) – pierwsze po wakacjach spotkanie z cyklu „zwiersz się z nami pod wieczór”, spotkanie z Elżbietą Lipińską i Markiem Kołodziejskim.
arkusz Elżbiety Lipińskiej i Marka Kołodziejskiemu
II Ogólnopolski Festiwal Poetycki im. Wandy Karczewskiej:
-
Dawid Zmyślony: Marek Kołodziejski, „Dżuma”
-
Iga Kępa: Elżbieta Lipińska „Jordan w Orleanie”
-
Monika Pluta: Elżbieta Lipińska „Na huśtawce”
JORDAN W ORLEANIE
Elżbieta Lipińska
Z malutkiej umywalki wylewał się Jordan, tyleż obfity, co brudny.
Dziwka tańczyła na przeraźliwie wysokim obcasie, jak baletnica.
Obmywanie nóg nie miało w sobie nic świętego, choć, chyba, tak, naprawdę
nuciła coś pod nosem. Zdawało mi się, że usłyszałam słowo Jeruzalem?
Nie, to nie była dziwka z Harlemu, więc raczej
W Jordanie, chrzczącemu się Tobie, Panie…
Podciągnąwszy nogawki spodni jak bocian brnęłam przez mętne wody,
przepychając się między dżinsową bombką a drzwiami.
Kiedy wyszłam, święta po ablucjach tańczyła wokół spoconego kierowcy,
oferując za parę euro gwarantowany raj. W jego rozbieganych oczach
strach walczył o lepsze z nabożnym zachwytem. Gotował się na sakrament.
Gps na próżno krzyczał: zawróć, o ile to możliwe!
JAK RZEKA, JAK NIC
Marek Kołodziejski
Ludzie podobnie jak koty
mają dzieciństwo, tyle że u kotów
jest ono krótsze. Komary, jak się zdaje,
nie mają dzieciństwa. Inne stworzenia
również od razu są gotowe na wszystkie
nieprawdopodobne okazje.
Oto chłopczyk. Uczesany, zdaje się,
na mokro. Grzebień pod kran
i fryzura gotowa w mig. Więc taki gładki
siedzi na ławce w parku i ściska w dłoni
model samolotu, banderę dzieciństwa.
Czyżby już wiedział?
Skąd mógł wtedy wiedzieć,
że bycie dzieckiem wymaga legitymacji?
Nikt nie uwierzy nikomu na słowo.
Więc samolot jest dowodem,
potwierdzającym hipotezę dziecka.
Ubezpieczenie jest niezbędne?
A później ilość zdjęć maleje.
Rocznie jedno lub dwa, nie więcej.
Jakby zainteresowanie dzieckiem
wygasło i kierowało obiektyw
w inną stronę. Czyżby dziecko
utraciło całą ważność?
Pojawia się po latach, niespodziewanie.
Historia znowu jest opowiadana,
choć w innych dekoracjach. Zdjęcia ze ślubu
zajmują cały album. Później fotki
z rozkosznym maleństwem, całym
w loczkach i wstążkach.
Ciekawe jest to, co było poza obiektywem,
tajemnicze sezony poprzedzające
ostatnie artefakty. Stary mężczyzna
ze starym kotem na kolanach,
takie wyobrażenie, bo nie ma fotografa,
ani żadnej potrzeby.
pokaliski wiersz Marka:
PIERWSZE POWAŻNE OSTRZEŻENIE
Marek Kołodziejski
Nie pij za wcześnie, a zwłaszcza w Domu Pielgrzyma,
nie pal pod znakiem z przekreślonym papierosem,
nad którym wisi na krzyżu Jezus, i nie mów na niego:
bodhisattwa Jezus, zwłaszcza gdy wcześniej niż zwykle
pijesz tequilę i palisz jednego papierosa za drugim
mimo zakazu i sankcjonującego zakaz Jezusa na krzyżu,
którego nazywasz bodhisattwą, bo za karę będziesz się
śmiał z własnych dowcipów na spotkaniu autorskim,
na które przyszło kilka poważnych osób, a inni są
pierwszy raz i na pewno zrażą się do poezji i poetów,
którzy piją zbyt wcześnie w murach dawnego opactwa
i opacznie interpretują znak zakazu palenia i postać
zawieszoną nad nim.
Spotka cię kara i wyjdziesz na idiotę,
gdy będziesz się śmiał ze swoich dowcipów, zarówno
teraźniejszych, jak i przyszłych, a zwłaszcza przeszłych,
bo nie ma nic śmiesznego w ignorowaniu zakazów, nic,
tylko pycha na cieniutkim podkładzie tequili i dymu,
taka powierzchnia do trenowania poślizgu i tracenia
kontroli nad wierszem, tracenia publiczności dla poezji.
Widzisz, ja mówiłem, ty nie słuchałeś i teraz masz!
wywiad Jakuba Winiarskiego z Elżbietą
wywiad Joanny Figiel z Elżbietą – Śląska Strefa Gender
fragment spotkania Elżbiety w Tajnych Kompletach
fragment spotkania w Niewinnej Abstynentce
3 ulubione dzieła Marka [artpub kultura]
Marek w Śląskiej Strefie Gender
Marek Kołodziejski w Parergonie