W imię ocalenia

Beata Stanecka-Busz, Migawki z pamięci. O wierszu W. Karczewskiej „W imię ocalenia

 „Śpiewa ptak, dzwoni potok górski,

drży liść, łuska nasienia spada na ziemię  (…)

Wanda Karczewska rozpoczyna wiersz słowami, którymi szkicuje obraz natury przesyconej walką dwóch sił: życia i śmierci. Pierwszy wers pulsuje dźwiękami – odbiorca natychmiast skojarzy je z budzeniem się przyrody do życia, z radosnym pięknem narodzin, wzrastania, rozkwitu.

Arkadyjskie piękno chwili nie jest wieczne – jak większość rzeczy i spraw tego świata przemija zbyt szybko. Każdy początek życia zawiera w sobie bliżej nieokreślony kres. Tak dzieje się w przyrodzie, podlegającej kolistemu, nawracającemu rytmowi. Et in Arcadia ego* – trudno nie pokusić się w tym miejscu o przywołanie tego barokowego motywu. Już w drugim wersie sygnalizowane są szybkie zmiany – drżenie, dojrzewanie, upadek. Jednak natura w sposób absolutnie doskonały wypełnia wyznaczone jej cele. To co spada w ziemię nie obumiera ostatecznie, lecz staje się zalążkiem odrodzenia.

Człowiek, który stanowi najwyżej rozwiniętą, rozumną formę życia, nie potrafi do końca pogodzić się z ostatecznym odejściem – szczególnie własnym i najbliższych. A jeśli jest to jeszcze śmierć bezsensowna, nagle przerywająca więzi, wartki tok ważnych z ziemskiej perspektywy spraw, to ci, którzy pozostają by żyć dalej, muszą zmierzyć się z własną bezsilnością. Jak podmiot wiersza Karczewskiej nie mogą nie myśleć o (…) umarłych.

Każdy oddech, uderzenie serca jest dla autorki przypomnieniem, że od pamięci o bliskich i tragicznie zmarłych – nie da się uciec.

W imię ocalenia to wiersz o okaleczonej pamięci. Poraniona wojennymi koszmarami, nie pozwala zobojętnieć na zło, które jak na ironię – nie umiera nigdy. W świecie nie ma równowagi między dobrem i złem, ani przez chwilę nie można o tym zapomnieć. Dowodem są pojawiające się w tekście analogie między współczesnością a przeszłością. Bezkarne zabijanie chińskiej kobiety zostaje skonfrontowane ze sposobem zabicia matki Karczewskiej w obozie koncentracyjnym. Druga analogia pojawia się przez przywołanie obrazu niemieckiego chóru chłopięcego. Niewinność i anielskie głosy śpiewających dzieci nie mają pozornie żadnego związku ze znienawidzonymi niemieckimi zbrodniarzami. A jednak zranione serce i wrażliwość podsuwają podmiotowi dylemat – czy ci niewinnie prezentujący się niemieccy chłopcy zachowają swoją niewinność? Wszak ich ojcowie też kiedyś wyglądali podobnie i także śpiewali łagodne, piękne pieśni o polnej róży i białym jeleniu.

Jak i co ocalić, gdy najdrożsi stali się popiołami rozwianymi przez wiatr, zniknęli jak dymy znad krematoryjnych kominów?

Pisać w imię ocalenia, gdy doświadczyło się tak głębokiego nieszczęścia, to nie to samo, co tworzenie poezji nieśmiertelnej, która ma przynieść artyście sławę i pamięć u przyszłych pokoleń. Raczej zemsta ręki śmiertelnej, zemsta na czasie i przemijaniu, o czym z właściwą swym tekstom ironią pisze w „Radości pisania” Wisława Szymborska. Jednak świat kreowany w tekście poetyckim ma odrębne prawa, jest skończonym artefaktem powołanym siłą nieograniczonej wyobraźni artysty. W poezji rzeczywistość jest zdecydowanie bardziej jednoznaczna i ostateczna, co Szymborska precyzuje słowami: inne, czarno na białym panują tu prawa. Karczewska chyba rozumie, że ocalenie w poezji, może być jedynie ocaleniem pewnych wspomnień, cieni, zapamiętanych smaków, gestów i wrażeń które kiedyś wywołały, a które teraz, gdy najdroższych osób nie ma, pamięć wyświetla niczym slajdy. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że Karczewska pisząc W imię ocalenia miała całkowitą świadomość, że wiersz ten niewiele ocala. Podkreśla to w strofie ostatniej:

Dotknij w zadumie ścian starych

i jedźmy stąd  – przyjaciele.

Cóż z tamtych lat zostało?

Tak jak i z nas. Niewiele.

Ocalić można jakąś część przeszłości, bardzo prywatną i odrębną, bo przecież nikomu innemu nie było dane obcować tak intymnie z tragicznie zmarłymi. Poezja jest próbą ocalenia czegoś niepowtarzalnego, lecz chwilowego. Żyje przecież tyle, jak długo spoczywa i przesuwa się po słowach wiersza wzrok czytającego. W imię ocalenia kończy Karczewska powtórnym przywołaniem wanitatywnego motywu z początku tekstu. Ci, którzy przetrwali wojnę – ocaleli też tylko na chwilę.

Nie da się drugi raz wejść do tej samej rzeki  – zdaje się sugerować podmiot w końcowej strofie. Powracanie pamięcią, a nawet próby utrwalenia minionego czasu w poezji nie odwrócą wydarzeń. Wszystko zmieniły wojenne doświadczenia i wciąż zmienia rzeczywistość. Może prywatne ocalenie jest najwartościowsze, bo przecież „człowiek żyje dotąd, dopóki żyje pamięć o nim”.

Beata Stanecka-Busz

*„Ja, umarły, także byłem niegdyś w Arkadii” lub „Ja, śmierć, jestem nawet w Arkadii”.

Beata Stanecka-Busz

Urodzona żyrardowianka. Humanistka, absolwentka polonistyki Uniwersytetu Łódzkiego oraz podyplomowych studiów Etyka i Filozofia w Szkole (UŁ), nauczycielka języka polskiego i etyki w Zespole Szkół Nr 2 w Żyrardowie. Od 2004 r. amatorsko para się poezją, pisuje recenzje książek zamieszczane głównie na forum www.fatamorgana.netstrefa.pl, które prowadzi wraz z mężem Mariuszem. Publikuje także na forum www.ogrodciszy.pl oraz www.miastoslow.pl. Współorganizatorka ogólnopolskiej akcji „Jesienny liść poetycki” (2006 r.), której uczestnicy – poeci pochodzący z różnych stron Polski, „uwolnili” na jeden dzień swe wiersze i udostępnili je szerokim rzeszom odbiorców, rozwieszając m.in. na słupach ogłoszeniowych, w witrynach sklepów miast i miejscowości. Uczestniczyła w I i II edycji Kędzierzyńsko-Kozielskich Linii Poetyckich. Wybory wierszy publikowała w Antologiach forum Ogród Ciszy: „Ogrodowe portrety” (Lublin 2010) oraz „Ogrodowe fantazje” (Lublin 2011). W 2009 r. debiutowała przed żyrardowską publicznością prezentując wybrane wiersze podczas wieczorku poetyckiego w Cafe Filiżanka, a następnie w pubie Ładownia w kwietniu 2010 r. Od lutego 2011 r. jest wolontariuszką, koordynatorem regionalnym Klubu z Kawą nad Książką i liderem Działu Recenzji w programie realizowanym pod patronatem Fundacji Miasto Słów www.miastoslow.pl